Cena na niemieckiej giełdzie VEZG wzrosła o 3 centy i wynosi 1,57 Euro (7,01 zł/kg). Pomimo to, polskie i niemieckie zakłady zwlekają z podwyżkami, tłumacząc to nikłym zainteresowaniem wieprzowiną, choć sezon grillowy i luzowanie obostrzeń wzmagają apetyt na wieprzowinę. Niepewność i rozchwianie rynku powoduje, że młodzi adepci rolnictwa rezygnują z hodowli, a bardziej doświadczeni hodowcy ograniczają inwestycje lub produkcję. Niestety, obecne krajowe ceny nie są zadowalające, a dokładka do tucznika przy tuczu otwartym osiąga nawet 65 zł. Sytuacja wygląda nieco lepiej w tuczu zamkniętym, gdzie producent wychodzi na zero lub lekki plus.

Na Twiterze bardzo popularny stał się wpis, na którym porównano "siłę nabywczą tucznika" w roku 1995 i obecnie. W 1995 roku, za tucznika można było kupić beczkę (200 l) oleju napędowego, obecnie jest to około połowa tej wartości. Z powodu spadku dochodowości jednostkowej, w latach 2005-2010 wielu rolników utrzymujących od 5 do 30 loch w cyklu zamkniętym stanęło przed wyborem między dokonaniem inwestycji zwiększających dochodowość, a rezygnacją z hodowli zwierząt na rzecz innej gałęzi rolnictwa. Większość wybrało wariant rezygnacji, co przejawiło się spadkiem pogłowia. Obecnie taki dylemat mają rolnicy przy stadach do 70-80 loch w cyklu zamkniętym, którzy nie mają wystarczającej ilości zbóż z własnych źródeł.

Warto również przyjrzeć się sytuacji w Danii. Od zawsze Duńczycy byli kojarzeni z produkcją warchlaka do dalszego chowu; to się jednak zmienia. Obecnie, producenci świń często zamykają cykl i tuczą trzodę u siebie, czemu sprzyja możliwość handlu z Chinami. W wyniku tego 90% tuczników wyprodukowanych w Danii trafia na eksport, natomiast mięso na rynku lokalnym pochodzi z Niemiec z landów wolnych od ASF, co przekłada się na podwyżki na giełdzie VEZG. Duńczycy w obawie przed ASF postawili płot na jedynej granicy lądowej ich kraju z Niemcami, a własna populacja dzików praktycznie została wybita.

Czy zatem mamy brać z nich przykład i tak samo postąpić? To jest niemożliwe ze względu na o wiele dłuższą granice z państwami, w których  pomór występuje oraz brak gwarancji, że nie przyjdzie on z innego państwa, gdzie obecnie ASF nie występuje. Powinniśmy wyznaczone strefy czerwone odgrodzić, a dziki tam żyjące wybić i zebrać, natomiast w strefie różowej powinno się ograniczyć liczebność osobników do maksymalnego minimum. Taki stan rzeczy powinien trwać do ogłoszenia wolności tych stref od ASF, a następnie mogłaby zostać wprowadzona reintrodukcja dzika z terenów, gdzie ASF nie występował. Taki proces ma na celu nie tylko ochronę gospodarstw produkujących i hodujących trzodę chlewną, ale i ochronę samych dzików. Na ASF nie ma żadnego leku, ani szczepionki (są tylko zapowiedzi), co powoduje, że wszystkie zarażone zwierzęta umierają, w dodatku w potwornych męczarniach. Jeśli nie zahamujemy tej choroby (nawet w sposób drastyczny), to zagrozi ona całej populacji dzików w Polsce.

Bartosz Czarniak

Źródło: www.facebook.com/permalink.php?story_fbid=1112882635885070&id=295386154301393

Polish Pig Breeders and Producers Association
„POLSUS" 
ul. Ryżowa 90
02-495 Warsaw
phone. +48 22 723 08 06
e-mail: This email address is being protected from spambots. You need JavaScript enabled to view it.

  

 

© All rights reserved - 2017
Design CFTB.PL

NOTE! This site uses cookies and similar technologies.

If you not change browser settings, you agree to it. Learn more

I understand